Wernisaż – Stopklatka. Zbigniew Makowski

Ubrany elegancko w czarną koszulę z krótkim rękawem i spodnie tego samego koloru, podchodzi w czasie swojego wernisażu do każdego gościa, by zadbać o jego dobro. Z uśmiechem na twarzy przedstawia się każdemu z osobna, a dookoła panuje luźna, przyjemna atmosfera, którą on sam tworzy i stara się utrzymać. Na pierwszy rzut oka sprawia wrażenie nieco skrępowanego, nieśmiałego. Robi wszystko, by każdemu było wygodnie i przyjemnie. 

Jego siwiejące już włosy w lekkim nieładzie mówią o artystycznej duszy, która w nim drzemie. Widząc go po raz pierwszy trudno przypuścić, że to on jest gwiazdą tego wieczoru. 

Podczas prezentacji jego własnych fotografii wygląda na zestresowanego. Mówi krótko i zwięźle, tuszując swoje nerwy przemiłym uśmiechem. Po zakończeniu jakże krótkiej przemowy siada przy stoliku naprzeciwko mnie i nieznajomej pary, po chwili oddechu zaczyna odpowiadać na pytania dotyczące jego prac. O fotografii będącej jego pasją opowiada z żarem w oczach. Entuzjastycznie mówi o technikach, jakie stosuje przy obróbce i o wadze światła w jego zdjęciach. Powoli się rozluźnia przy rozmowie twarzą w twarz. Spogląda głęboko w oczy rozmówców, żeby mieć pewność, iż go nadal słuchają. Coraz chętniej odpowiada na przeróżne pytania padające ze strony mojej i przychodzących co chwilę ciekawskich uczestników wydarzenia. 

 Urodził się w Warszawie, gdzie spędził całe swoje dzieciństwo. Po 15 latach swego życia trafił na praktyki do sklepu fotograficznego, którego właściciel był pasjonatem fotografii. Nie była ona wtedy jeszcze tak rozwinięta, jak teraz. Zdjęcia były wykonywane na kliszach i trzeba je było wywoływać w ciemni. Pan Zbigniew zarażony entuzjazmem właściciela sklepu sam zaczął wykonywać pierwsze fotografie swoim aparatem. Zorganizował sobie nawet ciemnię we własnym domu. Powoli zaczął ekscytować się fotografią coraz bardziej i kochać ją jeszcze mocniej.

Po pewnym czasie skończył szkołę informatyczną, poznał kobietę, którą pokochał. Wziął z nią ślub, a owocem ich związku są dwie córki. Jednak żona kompletnie nie rozumiała jego zainteresowania. Pomimo tego, że miał pracę w telekomunikacji, nie mógł w wolnych chwilach poświęcić się fotografowaniu, bo spotykał się z brakiem akceptacji i odrzuceniem. Minęło już kilka lat, kiedy stwierdził wraz z żoną, że ich związek nie ma sensu, czego wynikiem jest trwająca dotychczas separacja.

Rozdzielenie z żoną pozwoliło mu wreszcie zacząć wykonywać to, co nosi w sercu. Początkowo zaczynał od małych kroczków. Robił zdjęcia telefonem z aparatem, jaki był nowością na rynku w tamtych czasach. Następnie zainwestował w lepszy sprzęt i zaczął chodzić w ciekawiące go miejsca. Często przeskakiwał płoty i narażał się na różne nieprzyjemności, by wykonać zdjęcie. Nie boi się chodzić po opuszczonych miejscach, sam mówi, że woli fotografować w towarzystwie. Może wtedy coś komuś opowiedzieć, podzielić się wizją, złapać jakąś inspirację.

Jak każdy dobry fotograf, swoją „Przytulaśkę” ma zawsze przy sobie. Tak nazywa ukochane narzędzie artystycznej pracy. 

W chwili obecnej, poza fotografią zajmuje się windykacją dla dużej firmy telekomunikacyjnej. Być może tak częsty kontakt z przeróżnego typu ludźmi przyzwyczaił go do nieoczekiwanych sytuacji, jakimi są częste konfrontacje z właścicielami fotografowanych przez niego obiektów. Zawód, którym się zajmuje jest jednak tylko źródłem utrzymania. Z chęcią poświęciłby się swej pasji, ale absolutnie nie chce robić zdjęć pod czyjeś żądania. Woli być niezależny i wkładać w fotografię całą swoją duszę. Jego zdjęcia można znaleźć na portalu internetowym, na którym je publikuje. Ma już dwa wernisaże swoich prac za sobą, z czego jeden odbył się w Warszawie – jego rodzinnym mieście, a drugi w Krakowie, co go bardzo cieszy, jednak na razie nie planuje poświęcić się do końca fotografowaniu. Znajduje wielkie szczęście w możliwości zaglądania do gotyckich kościołów i zatrzymywania tego, co widzi na karcie pamięci swej „Przytulaśki”. Nie interesuje go zbytnio przyszłość, skupia się na dobrych aspektach teraźniejszości, w której jest doceniany jako fotograf.

krk-0130

krk-0148

krk-0156

Tekst : Zuza Rzeźnik

Zdjęcia : Konrad Kozłowski

A więcej artykułów Zuzy i Konrada, możecie znaleźć na ich blogu : https://www.facebook.com/bthemasks/

2 thoughts on “Wernisaż – Stopklatka. Zbigniew Makowski

Skomentuj Zuza Anuluj pisanie odpowiedzi